Książeczki do zadań – (nie) specjalnych [wiek 2+, 3+, 4+]

Zaczęło się od naklejek. F. bardzo je polubił kończąc mniej więcej 1,5 roku. Przyklejał je najchętniej na laptopa taty – pracującego wtedy od czasu do czasu z domu. Potem… potem na laptopie skończyło się miejsce :). A F. chciał przyklejać dalej, więc ja (w księgarniach stacjonarnych i online) wyszukiwałam kolejne książeczki z naklejkami, mnóstwem miejsca do ich przyklejania i z pierwszymi zadaniami do rozwiązywania. A dziś… dziś pokażę Wam te, które najbardziej nam się spodobały.

Laptop Męża z naklejkami 🙂

NAJLEPSZY CZAS NA KSIĄŻKĘ Z ZADANIAMI

Z premedytacją i wyjątkowo umyślnie w tytule tego wpisu napisałam, że są to książeczki do zadań „(nie) specjalnych”, bo sięgamy po nie w najróżniejszych sytuacjach.

Czasem tak po prostu, bez okazji: kiedy F. akurat ma ochotę na rozwiązywanie różnych zadań i pyta o nie sam. Pracuje sobie z nimi, wtedy kiedy ma na to ochotę, z pomocą moją lub Męża, albo bez „technicznego” wsparcia.

Częściej jednak służą nam one w bardziej specjalnych okazjach lub niecodziennych sytuacjach. Zabieramy je ze sobą – książeczka+kilka flamastrów czy kredek nie zajmują dużo miejsca, a pomagają przetrwać np. długie czekanie. W domu mam zawsze kilka w szafie i wyjmuję je, kiedy tylko zajdzie taka potrzeba.

  • oczekiwanie na posiłek w restauracji – kiedy nie ma kącika zabaw dla dzieci, lub jest on wyjątkowo nieciekawy, to taka książeczka + kilka kredek/flamastrów, sprawdzają się świetnie. Wtedy wybieram te prostsze, bo wiem, że w restauracji trudno o 100% skupienie.
  • lot samolotem – kiedy to trzeba przetrwać cały lot, a nie da się chodzić i spacerować, wtedy każde triki, żeby zainteresować Brzdąca, choćby na kilka minut, są na wagę złota!
  • nocowanie w nie swoim domu – gdy wyjeżdżamy i nocujemy nie-w-naszym-domu to zazwyczaj staramy się brać jak najmniej bagażu. A pakowanie zabawek na wyjazdy, to w ogóle odrębny temat – zawsze mam z tym nie lada wyzwanie. Książeczki z naklejkami w taki sytuacjach też się świetnie sprawdzają i jak już pisałam wyżej, nie zajmują dużo miejsca.
  • deszczowe/zimne dni – zwłaszcza kilka dni pod rząd, kiedy wychodzimy na krócej, albo zimą w smogowe alerty, kiedy to nie wychodzimy wcale.
  • choroba  – nie zawsze podczas choroby dziecko ma ochotę skupiać się na czymkolwiek, ale już pod koniec chorowania, kiedy to wraca energia, a nie bardzo można jeszcze bawić się na zewnątrz. Jest też druga strona medalu: kiedy choruje rodzic… ja wtedy kompletnie nie mam głowy do wymyślania kolejnych pomysłów na spędzanie dnia…
  • przygotowanie obiadu – F. nie zawsze ma ochotę na krojenie, siekanie, gotowanie i smażenie. Wtedy każdy siada przy roboczym stole z tym, co aktualnie chce zrobić. Ja mam dechę z warzywami do pokrojenia, a on np. książeczkę i swoje ulubione flamastry.

Podczas wypraw do sklepu wolę kupić F. taką książeczkę z zadaniami, naklejkami czy też małym autami niż jakieś słodycze. I to też jest fajny pomysł na mini-prezent kiedy odwiedzacie znajomych i ich dzieci i chcielibyście kupić im jakiś drobiazg. Taka typowa gazetka z zabawką jakich pełno w każdym sklepie czy książeczka z naklejkami są znacznie lepszym mini-prezentem niż batoniki, cukierki, żelki czy lizaki.

WSPARCIE i POMOC

Tam wyżej pisałam, że F. najczęściej pracuje z książeczkami z pomocą moją lub Męża, czyli swojego taty.  Od razu zaznaczę, że to nasze wsparcie polega na tym, że czytamy mu zasadę i objaśniamy, co na danej stronie można zrobić. Pomagamy odkleić nakleję, uczymy go cyfr, kiedy ma na to ochotę. Pokazujemy litery, kiedy o nie pyta. Nie poprawiamy go, kiedy przyklei naklejkę w zupełnie niepasujące miejsce, nie podmieniamy kredek i flamastrów w ręku, gdy koloruje jabłka na niebiesko, a trawę na fioletowo. To jego książeczki i to on decyduje jak zająć się ich zawartością. W przeciwnym razie moglibyśmy go tylko zniechęcić i odstraszyć, a przecież nie o to chodzi. Chodzi o jego własną pracę z kredkami i flamastrami, jego pomysły i jego ćwiczenie rąk. Jego motywację i jego przyjemność korzystania z książeczek – tak jak umie i tak jak chce. I wiecie co… gdy będzie chodził do szkoły to prac domowych też nie będziemy za niego odrabiać ;).

A TERAZ KONKRETY

Szukam różnych książeczek z naklejkami i zadaniami już całkiem długo. Natrafialiśmy więc na lepsze i niestety na gorsze. Tutaj pokażę zdecydowanie te lepsze, które spodobały się i mi i pracującemu z nimi F.

1. ŚWINKA PEPPA CHRUM CHRUM

To, że F. jest fanem Peppy zapewne już wiecie, np. z wpisu o naszej wycieczce do Leolandii – parku rozrywki dla dzieci pod Bergamo. A ja korzystając z jego fascynacji pierwszymi bajkami, pomyślałam o książeczkach z motywem świnki Peppy i jej zabawnej rodzinki np. na czas przygotowywania przeze mnie posiłków – nie chciałam za każdym razem włączać bajek, a F. nie zawsze ma ochotę gotować razem ze mną. Książeczki z serii „Świnka Peppa Chrum Chrum” są proste, przejrzyste i każda z nich zawiera kilka różnorodnych zadań: z naklejkami, łączenie w pary, wyszukiwanie różnic w obrazkach, liczenie, czy też kolorowanie. Co prawda są też zdania na liczenie, czy też wpisywanie liter, jednak nie jestem pewna, czy dziecko na etapie uczenia się pisać będzie zainteresowane pozostałymi zadaniami z książeczek… Z obserwacji mojego prawie 3,5-latka wynika, że są to książeczki tak od ok. 2 lat i teraz już F. nie pracuje z nimi z aż tak dużym zainteresowaniem jak wcześniej i gdy ma wybór wybiera już inne książeczki. Kupić je można między innymi na czytam.pl i kosztują około 5 zł/szt (ok 23 strony z ćwiczeniami). Więc cena też naprawdę spoko, a wybór jest bardzo duży.

 

2. MOJE MALUCHY

Nowy magazyn dla dzieci 2+, którego aktualnie wyszedł drugi numer. Wydany jest naprawdę fajnie – jest przejrzysty, a ilustracje są ładne. Dodatkowo instrukcje są w formie obrazkowej – krasnoludek pokazuje krok po kroku na czym polega ćwiczenie, więc rodzic do objaśniania nie jest już potrzebny. Ćwiczenia są różnorodne, jak np. labirynty, wyszukiwanie elementów, znajdywanie par itp. Cena: 8,50. I ogromny plus za to, że można po prostu kupić w kiosku. Magazyn jest drukowany w dwóch formatach: małym i dużym- ja kupuję mały, w sensie to typowa wielkość czasopisma, nie że jest jakiś mini ;). Więcej o magazynie możecie przeczytać o tutaj: MojeMaluchy.PL

 

3. NAKLEJAM I POZNAJĘ

Seria książeczek „Naklejam i poznaję” składa się z 5 tytułów: „Wszystko, co rośnie”, „Wszystko, co żyje”, „Wszystko o mnie”, „Wszystko, co mnie otacza” oraz „Wszystko, co jem”. Ta ostatnia podobała się mojemu 3-latkowi najbardziej i była też zdecydowanie najprostszą z całej serii, która skierowana jest ogólnie do dzieci w wieku przedszkolnym, 4+. Jest tu trochę ciekawego tekstu z najważniejszymi informacjami z danego zagadnienia, przejrzyste i miłe dla oka ilustracje oraz zadania z naklejkami. To właśnie za to połączenie informacji i naklejek bardzo te książeczki polubiliśmy – tłumaczą świat w bardzo ciekawy sposób. Cena to 14,99 zł (ok. 25 stron z naklejkami), ale zawsze można znaleźć je w promocji, w różnych księgarniach online, ja zazwyczaj płaciłam za nie 6-9 zł.

4. MOJE PIERWSZE ĆWICZENIA

„Moje pierwsze ćwiczenia” to kolejna seria świetnych książeczek z różnorodnymi zadaniami (kolorowanie, labirynty, łączenie kropek, wyszukiwanie różnic, łączenie podobnych elementów). Jest ich łącznie 8 różnych tytułów. My na razie jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami części poświęconej ludzkiemu ciału, a są jeszcze m.in: o pojazdach, zwierzętach, życiu na wsi i kolorach. Dodatkowo fajnie są przygotowane strony, na których przykleja się naklejki – wkładki z naklejkami są dokładnie przy tych stronach, a nie jak w typowych książeczkach w środku lub na samym końcu. Książeczki z ćwiczeniami  są uzupełnieniem serii „Pierwsza Encyklopedia”, które ukazały się pod szyldem wydawnictwa Wilga. Śmieję się trochę, że to pierwszy podręcznik z ćwiczeniami mojego 3-latka, ale nie popadajmy w szaleństwo. Książeczki z ćwiczeniami nie są do sprawdzania jego wiedzy, są dla niego atrakcyjną formą spędzania czasu ;). Cena 12,99 zł (około 30 stron z ćwiczeniami), ale też są w różnych promocjach – ja kupiłam za ok 8 zł na czytam.pl.

250 NAKLEJEK ZWIERZĘTA

Bardzo ciekawą propozycją dla dzieci lubiących naklejki jest też „250 naklejek zwierzęta”.  To książeczka, w której pełni skorzystają starsze przedszkolaki, albo dzieci wczesnoszkolne. Jednak jako jedna z niewielu jest z naklejkami pokazującymi prawdziwe zwierzęta – zdjęcia, a nie ilustracje, to mój F. też ją bardzo polubił. Ją, póki co jako jedyną, można nazwać montessori-friendly – bo pokazuje i wyjaśnia dziecku świat takim jakim jest.  Minus – trudno ją znaleźć. Pojawia się w niektórych księgarniach online. Ale jak ją wypatrzycie to polecam 🙂

 

 

UFF! Udało mi się. To nasze ulubione książeczki z pierwszymi zadaniami i mnóstwem naklejek. Polecam je ja i mój F. Coraz częściej po naklejki sięga też i młodszy syn… ciekawe czy Mąż i tym razem udostępni przestrzeń na laptopie ;).

 

P.S. A flamastry mamy firmy GIOTTO i są bardzo dobre – do tej pory sprały się i zmyły z każdej powierzchni, na którą nie powinny były trafić 😉

Rate this post
(Visited 570 times, 1 visits today)

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *