Tromsø – zorza, renifery i noc polarna

Kiedy w Polsce zaczynamy odczuwać brak słońca i ciepła, a ludzie zaczynają marzyć o wyjazdach do Hiszpanii, Portugalii czy w jeszcze bardziej egzotyczne kierunki, my postanowiliśmy wyruszyć na daleką północ i przekonać się jak wyglądają dni kiedy słońce nie wschodzi w ogóle. Ciemno, zimno i od domu daleko – brzmi jak niesamowita, rodzinna przygoda, prawda? 😉

PODRÓŻ DO TROMSO

Bezpośrednie połączenie lotnicze między Gdańskiem a Tromsø sprawia, że podróż na północ jest niezwykle prosta. Lot linią Wizz Air trwa niecałe 3h. 

Z lotniska w Tromsø do miasta jest bardzo blisko. Można skorzystać z autobusów lub taksówek. 

NOCLEG

Tutaj tradycyjnie już napiszę, że każdy ma inne potrzeby i oczekiwania. Dla nas kluczem przy zwiedzaniu Tromsø była przede wszystkim dobra lokalizacja. Wybraliśmy więc apartament na AirBnB, z którego w przeciągu 10-15 minut, tempem spacerowym, byliśmy w stanie dotrzeć na miejsca zbiórek na wycieczki i do większość atrakcji, które chcieliśmy zwiedzić. 🙂  

Poza tym w apartamencie zależało nam na kuchni do samodzielnego przygotowywania posiłków, a w okolicy było dużo sklepów i marketów, w których można było zrobić zakupy. Jedzenie na mieście jest fajne – ale jednak nie codziennie. 😉

A TERAZ DO BRZEGU! ZACZYNAMY ZWIEDZANIE!

Tromsø słynie głównie z kilku rzeczy: reniferów i hodujących je Saamów, fiordów i zorzy polarnej oraz psich zaprzęgów. I my chcieliśmy doświadczyć tego wszystkiego!

WROTA ARKTYKI

Tromsø położone jest 350 km za kołem polarnym. Słońce nad linią horyzontu pojawia się tu ostatni raz 27 listopada, a potem – przez 53 dni – trwa noc polarna, czyli aż do 19 stycznia słońce nie wschodzi i nie pojawia się na niebie w ogóle. Ale ale! Nie oznacza to jednak, że jest tu cały czas ciemno jak w nocy, nie nie! Przez kilka godzin w ciągu dnia panuje taki „wschodo-zachód” kiedy niebo jest różowo-błękitno-szare, do tego dochodzi też biały śnieg. 😉 My dodatkowo trafiliśmy na pełnię księżyca, więc było tak …hmm… “całkiem jasno”, a widoki – one były naprawdę przepiękne! 

KIEDY JECHAĆ?

Do rodzinnego odkrywania Tromsø wybraliśmy przełom listopada i grudnia. Wtedy można już liczyć na śnieg, ale nie jest jeszcze bardzo mroźno. W najzimniejszy wieczór naszego pobytu było ok -10 st. Poza tym klimat w Tromso nie jest bardzo mroźny i surowy – dociera tutaj ciepły prąd morski – Prąd Północnoatlantycki. Wystarczą więc dobre zimowe ubrania, jak na porządną zimę w Polsce.

SPOTKANIE Z RENIFERAMI

To był nasz obowiązkowy punkt programu! 🙂 Zarezerwowaliśmy wycieczkę do Tromso Arctic Reindeer, miejsca w którym Saamowie hodują renifery. Saamowie to rdzenni mieszkańcy Laponii, którzy teraz zajmują się hodowlą reniferów właśnie oraz przyjmowaniem turystów i odpowiadaniem na ich liczne pytania. 😉 To tak pół żartem pół serio, bo ich kultura jest naprawdę bardzo ciekawa, noszą przepiękne stroje, mają swój język (a nawet kilka) i muzykę. A ich opowiadań mogłabym słuchać i słuchać… zwłaszcza przy ognisku z cieplutkim kakao w ręku.

A renifery… to dopiero są niesamowite zwierzęta, a możliwość ich karmienia, była fascynującym doświadczeniem (nie tylko dla dzieci). Renifery nie są wysokie (w kłębie do 120 cm, a z porożem 150-230 cm), więc przy karmieniu ich trzeba było uważać, żeby przypadkiem nie zostać uderzonym, a one są naprawdę silne! Dodatkowo mają “klikające” kolana, żeby mogły słyszeć siebie nawzajem w każdą pogodę oraz pokryte futrem nosy! 🙂

Z ciekawostek związanych z porożem powiem od razu, że Rudolf i inne renifery w zaprzęgu Świętego Mikołaja to tak naprawdę samice. Ponieważ samce zrzucają poroże po okresie godowym, który trwa prawie całą jesień i jest dla nich bardzo wyczerpującym zajęciem. Samicom natomiast poroże zimą jest potrzebne – przede wszystkim rozgrzebują nim śnieg w poszukiwaniu jedzenia,  służy im także do obrony, część samic jest wtedy w ciąży. To była duża niespodzianka dla moich dzieciaków. 😉 

Cieszę się więc tym bardziej, że tak wycieczka do Tromsø to nie tylko rozrywka i przyjemność, ale i duża dawka wiedzy. 

Informacje praktyczne:

  • Cała wycieczka trwa ok 4h
  • Przejazd autokarem na miejsce docelowe: 25 min.
  • Na miejscu: przejażdżka saniami ciągniętymi przez renifery, karmienie reniferów i przebywanie w ich otoczeniu, nauka rzucania lasso, kawa/herbata/kakao/kocyk i obiad w jurtach przy ogniskach, opowieści Saamów o ich kulturze i historii.  
  • Dla mięsolubnych: można spróbować tradycyjnej potrawy z mięsem renifera.
  • Dla wege: jest ciepły posiłek bezmięsny.

ZORZA POLARNA 

Tromsø jest świetnym miejscem do wypatrywania zorzy polarnej. Sezon na obserwowanie zorzy trwa od września/października do marca i jest tutaj mnóstwo profesjonalnych firm, które organizują wycieczki w miejsca sprzyjające podziwianiu świetlnego spektaklu. Takie wycieczki byłyby jeszcze zbyt wymagające dla moich chłopców, dlatego stwierdziliśmy, że zorzy poszukamy samodzielnie i UDAŁO NAM SIĘ 🙂. 

W Tromsø jest kolejka linowa Fjellheisen, która wjeżdża na wzgórze Storsteinen. Kursuje w godzinach sprzyjających obserwowaniu zorzy (ostatni zjazd jest około północy), jest to dość popularne miejsce. Poza tym przy górnej stacji jest restauracja, w której można się ogrzać, wypić gorącą czekoladę i coś zjeść. Także nawet jak zorzy danego dnia nie ma  – to i tak jest świetne miejsce na rodzinny spacer! 🙂

Informacje praktyczne:

  • Polecam aplikację Norway Lights, która pokazuje jaka jest szansa na wystąpienie zorzy danego dnia i w określonym miejscu.

PSIE ZAPRZĘGI

Wiem, że to jest coś co wzbudza najwięcej kontrowersji. Ale spokojnie, już się tłumaczę 😉 Wiele zależy od tego w jaki sposób organizujecie sobie wycieczkę – są gigantyczni pośrednicy, którzy organizują wyjazdy autokarami na naprawdę dużą skalę. Ale są też i mali gospodarze, którzy działają samodzielnie i my właśnie z takiej opcji skorzystaliśmy. Można wtedy dokładnie zobaczyć w jakich warunkach żyją psy, obejrzeć przygotowanie do zaprzęgania, a w międzyczasie zadawać mnóstwo nurtujących pytań 🙂 Zatem polecam Kvaloya Husky.

Informacje praktyczne:

  • Rezerwacje na psie zaprzęgi trzeba robić z dużym wyprzedzeniem!
  • W Kavloya Husky:
  • Właściciel przyjeżdża 8 osobowym busem do centrum Tromsø
  • Dojazd do Kvaloya Husky to ok 34-40 min
  • na miejscu dostaje się dodatkową warstwę ubrań: kombinezon, rękawiczki, buty, są po to by psy nie zniszczyły waszych prywatnych ubrań, oraz po to, żebyście nie zmarźli podczas przejażdżki, a bywa naprawdę zimno!
  • możliwość zabaw ze szczeniakami (jeśli akurat są)
  • przejażdżka psim zaprzęgiem – jest naprawdę szybko!
  • a potem rozmowy i gorąca czekolada w ciepłym namiocie z piecem na drewno

SPACEREM PO TROMSO

Co jeszcze można robić w Tromsø? Jak na niewielkie miasto ma naprawdę dużo do zaoferowania! Przede wszystkim polecam spacer deptakiem Storgata. Tak najlepiej odkrywa się miasto – drewniane domy, liczne sklepy, kawiarnie, plac zabaw dla dzieci, każdy znajdzie coś dla siebie. 🙂

MUZEUM TROLLI

Wspominałam już wcześniej, że wyjazd do Tromsø przyniósł nam ogromną dawkę wiedzy. Zawdzięczamy ją też właśnie dzięki odwiedzeniu Muzeum Trolli. To nie za duża, ale dobrze przygotowana wystawa o nordyckich baśniach i legendach, o mitologii nordyckiej i norweskim folklorze. Więc jeśli Wasze dzieci (lub wy sami) interesujecie się takimi rzeczami to gorąco polecam. 

Dodatkowo dla dzieci przygotowane są karty pracy z pytaniami – odpowiedzi należy szukać zwiedzając wystawy, a na koniec, za rozwiązanie zadań jest mała niespodzianka 🙂

POLARIA

Kolejne miejsce, które można odwiedzić będąc w Tromsø – to akwarium i centrum wiedzy o Arktyce, którego budynek został zaprojektowany na wzór lodowych bloków. Robi niesamowite wrażenie i ciągle się rozbudowuje! 🙂 W środku można podziwiać przeróżne gatunki ryb charakterystyczne dla Arktyki. Żyją tu też foki. W Polarii organizowane są pokazy z karmienia fok, wtedy zwierzęta są badane, ważone i dostają jedzenie, wykonując przy okazji kilka zadań, jak w Polsce w fokarium na Helu. Z tym, że tutaj jest też czas na zadawanie pytań i rozmowę z ekspertami od fok. Bardzo przyjaźnie!

 

To by było na tyle z naszego zwiedzania Tromsø 🙂 To był naprawdę niesamowity wyjazd i cieszę się, że mogłam doświadczyć tego wspólnie ze swoją rodziną. Może kiedyś uda nam się wrócić tu latem, żeby zobaczyć jak to jest kiedy słońce w ogóle nie zachodzi… 🙂

Rate this post
(Visited 35 times, 1 visits today)

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *