Warmia i Mazury są pełne niezwykłych miejsc. Uwielbiam je odkrywać. Tym razem o wyborze miejsca zadecydowały dzieci, a właściwie to ich nowa pasja – konie! Pokażę ci niesamowite miejsce pełne historii, natury i zwierząt.
Właściwie to już kiedyś tu byliśmy, ale tylko przejazdem. W drodze do gospodarstwa Ciche Wody, zatrzymaliśmy się na obiad. Już wtedy bardzo nam się spodobało, dlatego cieszę się, że mogliśmy tu przyjechać na dłużej.
ODROBINA HISTORII
Przyjeżdżając do Galin warto poznać choć trochę ich historię. To jedno z takich miejsc, na które mówi się, że mają duszę i to widać na każdym kroku. Pałac był siedzibą rodu szlacheckiego von Eulenburg, powstał w XVI w., na terytorium Prus Książęcych. W kolejnych latach majątek był rozbudowywany – wzbogacił się o spichlerz, stajnię, wozownię i bramę wjazdową, kuźnię, powstał też park. Na przełomie wieku XIX i XX posiadłość była jedną z największych w Prusach Wschodnich – obejmowała obszar 1260 ha! Aż do wojny. W 1945 r. podczas ofensywy pałac przejęła armia radziecka – jak się pewnie domyślasz z wartościowych rzeczy nie zostało tam kompletnie nic, a to co nie było potrzebne zostało zniszczone. Właściciel, hrabia Botho Wendt zu Eulenburg, zmarł podczas wywózki na Sybir. Następnie posiadłość została przejęta przez polskie władze. Pałac i folwark stały się ośrodkiem kolonijnym – nieremontowane popadały w ruinę i przestały nadawać się do czegokolwiek. W 1996 r. pałac wraz z przyległym folwarkiem został kupiony przez obecnych właścicieli, którzy postanowili zrobić remont, a właściwie to odbudowę, która wcale nie była łatwa, ale efekty są wspaniałe.
Teraz jest tu hotel, restauracja, stadnina koni, klub jeździecki, szkoła jazdy konnej, farma zwierząt miniaturowych, park krajobrazowy, las, łąki, pastwiska …. – ponad 300 ha sielskiej atmosfery.
RODZINNY POBYT
Spędziliśmy tu zaledwie kilka dni, ale były to dni pełne zachwytów. Spacerowaliśmy po malowniczym parku pałacowym – to 4,5 ha, ścieżka wiedzie przy stawie, wzdłuż rzeki, widać malutkie wyspy. Jest dużo ławek i przytulnych altanek wśród drzew, krzewów i kwitnących kwiatów. Park otrzymał złoty medal od Ministra Kultury za najlepiej przeprowadzoną rewaloryzację założenia parkowego w Polsce. Jest w nim pięknie, jak w zaczarowanym ogrodzie.
Wybraliśmy się też na wycieczkę do lasu. Brzdące dzielne, praktycznie nie traciły sił. Ale dla nich nie to było najważniejsze … dla nich najważniejsze były tu KONIE!
Stadnina Koni w Galinach
W zabytkowych stajniach jest ponad 70 koni. Można je podziwiać w środku i podglądać na pastwiskach. W czasie naszego pobytu mogliśmy zajrzeć też do trzech źrebaków – najmłodszy miał zaledwie 3 dni!
W galińskiej stadninie działa też szkoła jazdy konnej, w której na kucach uczą się jeździć dzieci. To były pierwsze lekcje Filipa i Dawida. I to właśnie była najważniejsza część naszego wyjazdu. To nie było zwykłe oprowadzanie na kucyku tylko nauka bezpiecznego kontaktu z koniem, oswajania się z nim i prawdziwe lekcje jazdy (5-letni F. nawet kłusował!). Chłopcy byli zachwyceni! Zwłaszcza, że po lekcjach mogli podziękować Wiesi i nakarmić ją kawałkami jabłka i marchewki.
Jest tu też Farma zwierząt miniaturowych, a w niej kucyki, osiołki, kozy i owce. Dla dzieci, które na co dzień mają miasto, możliwość obserwowania i karmienia takich zwierząt to gigantyczna frajda, ale tego pewnie nie muszę ci tłumaczyć. 😉
WNĘTRZA
Zakwaterowani byliśmy w folwarku. Pokoje są tam pełne drewna – łóżka, wieszaki, szafy, stoły, krzesła. Dzięki temu są ciepłe i przytulne. W tym samym stylu wykończone są zabytkowe wnętrza restauracji. Jednak w budynkach nie spędzaliśmy zbyt dużo czasu – z jednej strony pogoda zachęcała do spacerów, a z drugiej obostrzenia wynikające z epidemii koronawirusa spowodowały wyłączenie z funkcjonowania części obiektu. Ale choć w niełatwej sytuacji obsługa hotelowa była naprawdę profesjonalna i przyjazna, a hotel dobrze przygotowany.
Śniadania dostawaliśmy do pokoju, pozostałe posiłki jedliśmy w zależności od pogody – albo gdzieś na zewnątrz: ogrodzie, parku, albo w pokoju. Z każdym tygodniem jednak, wyjeżdżać tam będzie przyjemniej. Już teraz restauracje mogą przyjmować gości. Liczę też, że zostanie zdjęty nakaz noszenia maseczek. Ponadto przy wejściach do budynków dostępne były żele do dezynfekcji rąk. Stan epidemii nie przeszkodził nam odpocząć.
PRZESTRZEŃ
To był niesamowity wyjazd. Dodał nam energii i pozwolił odetchnąć od codzienności. Chłopcy mogli spędzać czas z końmi – czyli robić to, o czym do tej pory czytali tylko w książkach. 😉 Ich radość za każdym razem udzielała się wszystkim wokół. Marzy mi się wrócić tam jesienią. Kiedy to park będzie pełen kolorów… Dzieci pewnie nie będą miały nic przeciwko. 😉
P.S. Teren przy pałacu i folwarku jest naprawdę olbrzymi, dlatego polecam z recepcji wziąć plan. Dla dzieci to dodatkowa atrakcja – chłopcy bawili się w naszych przewodników, jednocześnie uczyli się czytać mapę.