Przeprowadzka: z Warszawy do Gdyni!

Tydzień temu przyjechało do nas wielkie auto, spakowaliśmy do niego wszystkie nasze rzeczy i pojechaliśmy – jakby w nieznane. 450 kilometrów w poszukiwaniu naszego miejsca. Do Gdyni.

Właściwie to Gdynię znamy – tak odrobinkę. Przecież przyjeżdżaliśmy tu co jakiś czas (na urlop lub na weekend) i za każdym razem zastanawialiśmy się, jakby to było mieszkać nad morzem…

O samej przeprowadzce „gdziekolwiek” myśleliśmy już naprawdę długo. Mieszkanie, które kupiliśmy 7 lat temu,  jest trochę za małe na nasze aktualne potrzeby. Wynajmujemy je więc tym, do których pasuje jak ulał, od 2 lat. A my tym samym zaczęliśmy etap i długi proces poszukiwania swojego miejsca…

Przeprowadzaliśmy się już tysiące razy, w myślach ;). Czasem naprawdę daleko (Londyn, Dublin, Nicea, Singapur), a czasami wyjątkowo blisko, bo w obrębie tej samej dzielnicy. Przeprowadzaliśmy się w myślach kilka dzielnic dalej, albo kilka miejscowości obok. Mam wrażenie, że rozważaliśmy wszystkie możliwe opcje i to po kilka razy. Niedawno nawet przeprowadzaliśmy się do Włoch, ale ostatecznie stanęło na tym, że tam wrócimy – na emeryturę. 🙂

A możliwości było całe mnóstwo.

  • Daleko lub blisko.
  • W Polsce lub za granicą.
  • Dom, mieszkanie lub segment.
  • Wynajmować kupować lub budować…

Uhhh… Czasem rozmawialiśmy z wielkim podekscytowaniem, a czasem już tematu poszukiwań naszego miejsca miałam serdecznie dość. Bo rozważając tysiące opcji jednocześnie wiem, że nie ma rozwiązania idealnego. I w którymś momencie, przy podjęciu ostatecznej decyzji trzeba po prostu pójść na kompromis. Pamiętając o tym, że kompromis jest wtedy, kiedy wszystkie strony są zadowolone.

Nie da się mieć domu z wielkim ogrodem i kozami, w centrum miasta. Mając jednocześnie blisko do lasu, restauracji i do kina. Ale bez smogu! I to jeszcze mieszczącego się … w naszym rodzinnym budżecie. 😉 A przynajmniej ja takiego miejsca nie znam.

Jednak rozważając te wszystkie możliwości i niemożliwości, dyskutując rozsądnie o wszystkich za i przeciw, słuchając głosu serca jednocześnie: postawiliśmy na Gdynię.

Wynajęliśmy tu kawałek domu, z dostępem do ogródka, blisko parku, lasu i morza. Blisko kawiarni i restauracji. Daleko od tego wszystkiego co poznaliśmy do tej pory. Daleko od znajomych i daleko od miejsca pracy Męża. Daleko od miasta, w którym żyłam 30 lat!

Plusów jest od groma. Minusów pewnie dokładnie tyle samo. I drugie tyle wyzwań. Nie wiem jeszcze co przeważy. Może wrócimy do Warszawy. Może zostaniemy w Gdyni. Może wyruszymy jeszcze gdzieś indziej.

Na razie jesteśmy tutaj. I tutaj próbujemy stworzyć najlepsze dla nas miejsce. Ciesząc się plusami, rozumiejąc minusy i próbując sprostać wszystkim wyzwaniom. 😉
Lubię poznawać nowe miejsca i cieszę się, że udało nam się tutaj zamieszkać. Na razie czujemy się tu trochę jak na wakacjach. Nie mamy stałego rytmu, ani rozpakowanych walizek ;). Mamy siebie i całe mnóstwo oczekiwań. Przede wszystkim w końcu będziemy wiedzieć, jak to jest mieszkać nad morzem!
Rate this post
(Visited 1 177 times, 1 visits today)

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *